Liny syntetyczne są lepsze niż liny stalowe i na odwrót.

 

Witamy Państwa na kolejnym wykładzie o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia lub na odwrót.
Tak zaczynało się zawsze na katedrze mniemanologii stosowanej w Powtórce z Rozrywki, którą obecnie zastępują np. transmisje z obrad... wy już wiecie jakich obrad. No i czas antenowy się skandalicznie marnował - przecież można tyle fascynujących i wymagających intelektualnie reklam wyemitować w tym czasie! Mam czasem wrażenie że ludzkość jest nieustannie dziesiątkowana przez świąd, zaparcie, wzdęcie i zgagę - pewnie od tego piwa co jest reklamowane między magicznymi proszkami.

No, ale nie zbaczajmy z tematu i nie zwłócząc zacznijmy ab ovo (a jednak jajeczko, czyli Wielkanoc lepsza!).

Na początku wszystko było proste i jasne - kto miał jakąkolwiek wyciągarkę w aucie, ten był bogiem błota i bezdroży. Reszta maluczkich, machając w pocie czoła łopatami i rurami ręcznych lebiodek, spoglądała tylko z czcią i pożądaniem na owiniętego splotami stalowego cielca. Co było nawinięte na taką wyciągarkę nie miało żadnego znaczenia. Liczyło się, że wyciągarka JEST i DZIAŁA.

Ledwo ostatni dinozaur zdążył przemienić się do końca w ropę naftową, nastało nowe. Człowiek Zachodu wymyślił nowe tworzywo sztuczne i zobaczył że nieliche ono jest. I wymyślił, żeby robić z niego np. solidne liny. Jak większość rzeczy robionych w tzw. krajach pierwszego świata, lina taka kosztowała tyle, że nikt normalny jej nie używał do tak banalnych i przyziemnych rzeczy jak jazda w terenie (o ile off-road można nazwać sportem dosłownie przyziemnym, to czy jest on banalny?).
I kosztowałyby takie liny majątek nadal, gdyby na scenie nie pojawił się Człowiek Wschodu.

Człowiek Wschodu, ważąc sobie lekce wszelkie niuanse związane z patentami, własnością intelektualną i podobnymi pierdółkami, zaczął robić podobne liny które zaczęły kosztować na tyle mało, że oko już nie bielało na sam widok metki z ceną. Plastyk zaczął wchodzić pod strzechy i świat off-road zaczął wyglądać jak obrazki z czasopisma "Strażnica" a nie jak trailer filmu "Teksańska masakra piłą mechaniczną". Apokaliptyczne wizje poucinanych przez strzelające stalowe liny członków, poszarpanych drutami do kości dłoni, przygniecionych do ziemi pod brzemieniem stali pilotów, przeciwstawione zostały obrazkom rumiano uśmiechniętych chłopiąt i dziewoi, dzierżących w wypielęgnowanych dłoniach lekkie jak piórko i miękkie jak puchowy szaliczek liny syntetyczne. Idylla... (delikatny akcent metroseksualny się pojawia, gdyby ktoś nie zauważył).

I wszystko było by pięknie i wspaniale, gdyby nie jeden człowiek - Mikołaj Kopernik.

Tak, tak - Kopernik.
I to wcale nie dla tego, że była kobietą.

Prawo Kopernika-Greshama mówi, że zły pieniądz wypiera dobry pieniądz. W ogólności rzeczy gorsze jakościowo (i tańsze) wypierają z rynku lepsze (i droższe).

Można się czarować do woli i wmawiać sobie, że to przecież technologia pobłogosławiona przez legendarnych Amerykańskich Naukowców. A dlatego jest tak tanio, bo robią to skośnookie małolaty za miskę ryżu, zamiast niemieckiego herr inżyniera, co musi dostać gruby plik ojro zanim odłoży wurszt i halbę i coś zrobi. Hmmm...

Ja nie wiem. Nie znam się i na ogół zarobiony jestem. Prawda zapewne leży gdzieś po środku (nie mylić z Państwem Środka). Widziałem już jednak sporo lin, które strzelały jak gumka z majtek lub w najlepszym wypadku farbowały wokół siebie wodę na czerwono. Nie jest tajemicą przecież, że jak auto czerwone to szybsze jest niż białe. A lina jak czerwona, to wytrzymalsza niż szara. Prawda?
Kiepskich lin stalowych też widziałem sporo. Ale tu lina może być co najwyżej niewygodnie sztywna. Prędzej pod obciążeniem stanie wyciągarka niż zerwie się stal. Zerwana stalówka to domena wyciągarek mechanicznych, gdzie jedynym ograniczeniem zniszczeń jest wyobraźnia i inteligencja użytkowników.

Dla większości osób wybór będzie co najwyżej kwestią religii (mi np. religia zabrania pojechania w teren na kołach bez dętek), posiadanego budżetu a czasem wręcz potrzeby lansu i podążania za modą. I nie uważam że lanserem jest posiadacz syntetyka - można przecież pozować na twardziela z uporem używając stalowej liny, gdy jest to zbędne. Podobno są tacy co pracując w biurze hodują sobie bujne brody, żeby wyglądać jak drwal, bo to modne. Dlaczego więc nie mieć liny w modnym w danym sezonie kolorze i fasonie? Niewiele jest osób na tyle świadomych swoich potrzeb i wymagań, że podejmują decyzję racjonalnie i bez zbędnych emocji. Zwykle jest to przypadek (wyciągarka kupiona w komplecie z liną) lub zwykły owczy pęd (kolega ma, to i ja będę miał).

No właśnie... Lepiej używać syntetyka czy może lepiej linę stalową? Jak zwykle odpowiedź brzmi: to zależy.

Internet pełen jest zestawień z plusami i minusami jednego i drugiego rozwiązania, więc bez sensu byłoby to powielać. Wystarczy się wysilić i użyć ulubionej wyszukiwarki - lektury nie zabraknie. Oprócz konkretnych oraz oczywistych pro i kontra warto sobie jeszcze zadać kilka zajebiście ważnych pytań i udzielić na nie szczerej odpowiedzi. No bo żonę oszukasz, kochankę oszukasz, ale siebie samego z premedytacją oszukiwać, to już raczej perwersja. Wystarczy że lubimy być oszukiwani podczas zakupów (czy też, jak elegancko określają to anglosasi, "Seller was economical with the truth"). No ale nie o tym miało być. Do rzeczy więc. Dygresjom mówimy stanowcze nie.

Mały quiz będzie. Pytania nie są tendencyjne (no, może odrobinę). Można się skupić i wysilić, ale nie trzeba - mi wszystko jedno, bo to nie moje pieniądze. Zakładam że byłeś/byłaś parę razy w terenie i widok pracującej wyciągarki nie jest ci obcy. To jedziemy:

1. Czy widziałeś kiedyś na oczy jak zrywa się lina stalowa i sieje wokół zniszczenie?

2. Czy widziałeś kiedyś jak pilot uginał się pod brzemieniem ciężkiej stalowej liny (nie dotyczy wyciągarek mechanicznych z monstrualnymi na ogół ilościami liny)?

3. Czy wciągając się kilkadziesiąt metrów pod pionową górę chciałbyś mieć na bębnie plastykową linę?

4. Dlaczego WARN (taki tam niszowy producent wyciągarek) zaleca wymianę liny syntetycznej co 12 miesięcy?

5. Dlaczego na znanym portalu aukcyjnym większość syntetyków ma śliczny czerwony, pomarańczowy lub żółty kolor, a wg badań są to kolory najbardziej narażone na destrukcję promieniami UV (to te takie promyki ze słońca, co opalają na brązowo)?

6. Czy wiesz, że syntetyk powinien mieć siłę zrywającą dwukrotnie większą od uciągu wyciągarki?

7. Czy wiesz że syntetyk zakleszcza się na bębnie identycznie jak stalówka?

8. Czy umiesz zapleść na syntetyku węzeł nie obniżający wytrzymałości liny?

9. Czy wiesz że zimą zmoczonego i zamarzniętego syntetyka nie odwiniesz z bębna?

10. Czy wiesz że linę syntetyczną trzeba prać i czyścić, bo błoto i piasek działają destrukcyjnie na włókna i lina jest coraz słabsza?

11. Czy widziałeś testy wytrzymałościowe syntetyków inne niż laboratoryjne (po laboratoriach nie jeździ się zbyt często terenówkami)?

12. Uważasz że producenci wind i dźwigów czychają na twoje życie, bo nie używają lin syntetycznych?

Jeżeli na większość pytań odpowiedź była 'NIE' lub 'NIE WIEM', to kup sobie porządną linę stalową. Co to jest porządna lina stalowa, to temat na osobny obszerny wpis.

Jeżeli natomiast większość odpowiedzi to 'TAK', kupuj syntetyka.

Jeżeli rozwiązując quiz stawiałeś mazakiem ptaszki na ekranie, to wynik quizu nie ma żadnego znaczenia ;-)
Wynik nie ma również znaczenia w przypadku gdy jesteś Prawdziwym Polakiem. Ponieważ jak wiadomo,każdy Prawdziwy Polak zna się najlepiej ze wszystkch na ekonomi, piłce kopanej, medycynie, polityce i takich pierdółkach jak dobór liny do wyciągarki. I żaden mądrala go nie przekona, że czarne jest czarne a białe jest białe.

Dla tych co używają trochę języka lengłidż, linka: (ani stalowa ani syntetyczna tym razem) http://bestwinchrope.com/synthetic-winch-rope-atv-utv-trailer-guide/